Sklep

-64%
  • UDOSTĘPNIJ:

Przełom Października ’56

Czy Październik ’56 był ostatnim akcentem w procesie wychodzenia Polski z stalinizmu? Z pewnością nie, ale był on jego kulminacją. Bez niego proces odrzucania stalinizmu trwałby o wiele dłużej, a może nawet, jak powiedział prof. Jan Krysiński, pierwszy wybrany w III RP rektor Politechniki Łódzkiej: „Jakby nie było Października, to byśmy tkwili w systemie stalinowskim zawsze”. Ta jedna z wielu opinia, że Październik ’56 jest jedną z najważniejszych dat w dziejach Polski XX wieku. Wielu historyków uważa ją za najważniejszą w Polsce Ludowej.

17,00 

Na stanie

Kup dla mnie

(Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 47,00  )

Opis

Październik ‘56

Czy Październik ’56 był ostatnim akcentem w procesie wychodzenia Polski z stalinizmu? Z pewnością nie, ale był on jego kulminacją. Bez niego proces odrzucania stalinizmu trwałby o wiele dłużej, a może nawet, jak powiedział prof. Jan Krysiński, pierwszy wybrany w III RP rektor Politechniki Łódzkiej: „Jakby nie było Października, to byśmy tkwili w systemie stalinowskim zawsze”. Ta jedna z wielu opinia, że Październik ’56 jest jedną z najważniejszych dat w dziejach Polski XX wieku. Wielu historyków uważa ją za najważniejszą w Polsce Ludowej.

Przełom Października ’56 poprzedziły – śmierć Stalina, referat Nikity Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR, a w Polsce Poznański Czerwiec. Latem i jesienią 1956 r. rosło niezadowolenie społeczeństwa nie tylko ze sposobów sprawowania władzy. Coraz śmielej ujawniała się grupa postulująca zmiany, zarówno w kierownictwie PZPR, jak i państwie. Postulaty nie ograniczały się jedynie do powrotu na stanowisko I sekretarza KC Władysława Gomułki. Powszechne były żądania odsunięcia od władz działaczy identyfikowanych jako stalinistów oraz radzieckich doradców, w tym wojskowych z marszałkiem Konstantym Rokossowskim na czele. Sytuacja w Polsce zaniepokoiła radzieckich przywódców z Nikitą Chruszczowem. Przebieg rozmów Gomułki i innych członków Biura Politycznego KC z delegacją radziecką, która przyleciała do Warszawy oraz zbliżanie się radzieckich czołgów do stolicy groziły dramatycznymi wydarzeniami.

Zapobiegły im determinacja większości członków KC PZPR, by przeprowadzić zmiany personalne w najwyższych władzach partii bez oglądania się na stanowisko Chruszczowa. Jednocześnie Chruszczow uznał, że to Gomułka jest gwarantem realizacji takiej polityki, która nie będzie zagrażać socjalistycznej wspólnocie. I że nie dojdzie do tego, co się niebawem wydarzyło na Węgrzech – czyli antyradzieckich wystąpień, krwawo stłumionym przez wojska radzieckie.

Październik ’56 to czas rewolucyjnych uniesień i licznych wieców poparcia dla Gomułki. Jak ten przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, w którym wzięło udział pół miliona ludzi.

Polskiego Października ’56 nie da się sprowadzić jedynie do zmian we władzach. Przełom Października ’56 przyniósł znaczą demokratyzację i liberalizację Polski. Wprowadzono nowe ustawodawstwo. Do fundamentalnych zmian doszło w gospodarce. W zakładach pracy – obok istniejących organizacji partyjnych i rad zakładowych związków zawodowych powstawały samorządy pracownicze, wyłaniane w tajnym głosowaniu przez wszystkich zatrudnionych. Na wsi odstąpiono od masowej kolektywizacji. Październikowe przemiany przyniosły wzrost zarobków. Ograniczono cenzurę. Zaczęła obowiązywać zasada nie wtrącania się władzy w prywatne życie Polaków.

Znaczenie Października 1956 świetnie rozumiało i doceniało w tamtych dniach polskie społeczeństwo, legitymizując październikowe zmiany w wyborach na początku 1957 r. Tę „polonizację” socjalizmu rozumiała też hierarchia kościelna z prymasem Stefanem Wyszyńskim, który wtedy wyraźnie poparł ekipę Gomułki.

Informacje dodatkowe

Waga 0,394 kg
ISBN 978-83-64407-14-7
Oprawa miękka
Liczba stron
328
Format 142×204 mm
Waga
394 g.
Data wydania Warszawa 2016
Autor pod redakcją Pawła Dybicza
Wydawca Fundacja ORATIO RECTA
  • Wstęp
  • Andrzej Werblan
    • Październik ’56. Geopolityczne tło
  • Łukasz Jastrząb
    • „Obawiano się interwencji”. Od Czerwca do Października
  • Andrzej Skrzypek
    • Od „tajnego referatu” do autonomii – zmiana zależności Polski od ZSRR w 1956 r.
  • Longin Pastusiak
    • Stany Zjednoczone a polski Październik 1956 r
  • Andrzej Friszke
    • Kościół a władze PRL po Październiku 1956. Czy nowy model relacji?
  • Jerzy J. Wiatr
    • Nauka polska po Październiku 1956
  • Agnieszka Mrozik
    • „Traktorzystka to nie kobieta”. Polska polityka płci w okresie Odwilży
  • Paweł Dybicz
    • Agonia ZMP. Ruch młodzieżowy 1956-1957
  • Krzysztof Wasilewski
    • „Sztandar Młodych i „Po Prostu” wobec Października ’56
  • Dariusz Jarosz
    • Więcej wolności we własnym domu
  • Piotr Zaborny
    • Powrót Gomułki i jego skutki
  • Włodzimierz Janowski
    • Związek Młodzieży Socjalistycznej – między negacją systemu a rzecznictwem interesów młodzieży
  • Edward Karolczuk
    • Spór o słowa czy istotę protestu
  • Listy do „Przeglądu”
  • Aneks
  • Rozmowy w Belwederze
  • Noty o autorach

Więcej wolności we własnym domu

Co Październik ’56 przyniósł zwykłym ludziom

 

Wydawałoby się, że po 60 latach od Października ‘56 wiemy o nim wszystko. Powstało na ten temat wiele prac naukowych, wypowiadali się bohaterowie i świadkowie wydarzeń, wątek przemian wtedy zapoczątkowanych pojawiał się w twórczości artystycznej. A jednak w świadomości potocznej Polaków (zwłaszcza młodszych) ów miesiąc, bez wątpienia w polskiej historii najnowszej bardzo ważny, jest znany słabo, a jeżeli już – to dość jednostronnie.

Część winy ponoszą zawodowi historycy, którzy skupiają się na emocjonujących wątkach politycznych oraz paru dyżurnych tematach (powszechne wiecowanie, rozwiązywanie „kołchozów”, organizowanie rad robotniczych, śmiała publicystyka prasowa, złagodzenie cenzury i publikowanie ciekawej literatury krytycznej wobec stalinizmu). O innych, ważnych, choć mniej spektakularnych skutkach społecznych tego, co się wówczas zdarzyło, pisano znacznie mniej. Jest więc okazja, aby nadrobić tę zaległość.

 

Wieś: chłopi biorą sprawy w swoje ręce

To prawda, że na wsi Październik ’56 oznaczał przede wszystkim ruch rozwiązywania polskich odpowiedników kołchozów – spółdzielni produkcyjnych. Iskrą, która wznieciła pożar, stało się przemówienie Władysława Gomułki na VIII plenum KC Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (19-21 października 1956 r.). To w nim znalazł się passus o tym, że „należy umożliwić rozwiązanie spółdzielni nieposiadających warunków do dalszego rozwoju i kompromitujących spółdzielczość produkcyjną”. Chłopi wzięli to sobie do serca – w rezultacie ich działań liczba spółdzielni, których 30 października 1956 r. było ponad 10,2 tys., zmalała do nieco ponad 1,9 tys. na początku następnego roku.

Często zapominamy jednak, że Październik ’56 na wsi to nie tylko dekolektywizacja. Dochodziło tam wcześniej do trudnych do wyobrażenia wystąpień przeciwko ludziom zaliczanym do szeroko pojętego lokalnego aparatu władzy. Nie zawsze były to jedynie ataki słowne. Odnotowano pobicia i samosądy. Wiejscy członkowie PZPR odmawiali pełnienia funkcji sekretarzy podstawowych organizacji partyjnych, a niektórzy wręcz ukrywali przynależność do partii.

W wielu wsiach dochodziło do ostrych konfliktów między organizacjami PZPR i sojuszniczego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Na sesję jednej z gromadzkich rad narodowych w Łódzkiem miejscowi zeteselowcy przyszli z siekierami, aby rozprawić się z członkami partii. W trakcie tych sesji odwoływano całe składy rad gromadzkich lub poszczególnych radnych i członków prezydiów.

Październik ’56 na wsi nie ograniczał się jednak do niszczenia zastanego porządku. Chłopi „przypomnieli” sobie, że spółdzielczość to nie tylko niechciane kołchozy. Wzmocnił się wtedy ruch tworzenia spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych, maszynowych i zdrowia. Pod koniec grudnia 1956 r. rozpoczął się proces reaktywowania spółdzielczości ogrodniczej, a od marca 1957 r. – spółdzielczości mleczarskiej. Chłopi brali sprawy wsi w swoje ręce.

 

Zakłady pracy: nie tylko rady robotnicze

Symbolem październikowych przemian w fabrykach stały się rady robotnicze. Ich tworzenie zostało zalegalizowane i uregulowane ustawą z 19 listopada 1956 r. W ten sposób próbowano skanalizować żywiołowy ruch powoływania organów samorządu robotniczego, których kompetencje postrzegano coraz częściej jako przeszkodę w sprawnym kierowaniu zakładami przez dyrekcje. W celu ograniczenia skali tego ruchu 28 listopada 1956 r. prezes Rady Ministrów wydał pismo okólne w sprawie zakazu tworzenia rad w urzędach i instytutach.

Październik ’56 oznaczał również wyraźną zmianę atmosfery w zakładach pracy. Trochę podobnie jak na wsi obiektem agresji stali się przede wszystkim członkowie PZPR i funkcjonariusze partyjni oraz pracownicy nadzoru technicznego i dyrekcji. Dochodziło do samosądów, do wywożenia na taczkach za bramy fabryk. Tak było np. w zakładach częstochowskich, gdzie zdarzały się brutalne pobicia, a przynajmniej jedna ich ofiara trafiła do szpitala. W obawie przed samosądami wielu mistrzów, techników czy inżynierów przez pewien czas nie przychodziło do pracy. Trudne do sprawdzenia są informacje, jakoby w Hucie im. Bieruta sporządzano listy komunistów, którzy mieli być wrzuceni do pieców martenowskich. Nastroje w Częstochowie nie były czymś wyjątkowym. Coraz częściej odnotowywano robotnicze głosy powielające stereotyp żydokomuny. Stan napięcia w niektórych miastach w 1956 r. był wysoki, agresji słownej nierzadko towarzyszyły pobicia Żydów (m.in. w Dzierżoniowie, Wałbrzychu, Bytomiu i Legnicy).

Funkcjonowanie zakładów pracy w okresie październikowej odwilży pokazuje, że ówczesne konflikty nie koncentrowały się tylko na linii władza-społeczeństwo, ale przebiegały też wewnątrz załóg. Ujawniły się zwłaszcza wtedy, gdy nad fabrykami i urzędami zawisło widmo bezrobocia. Zapoczątkowana kilka lat wcześniej kampania „odbiurokratyzowania” gospodarki, zmniejszenie stanu armii, zwolnienia w aparacie bezpieczeństwa, zmiana profilu produkcji przemysłowej w mniejszym stopniu poddanej rygorom zimnowojennej militaryzacji – wszystko to powodowało, że groźba utraty pracy stawała się realna. Robotnicy (zwłaszcza ci z miejskim rodowodem) pytani, kto powinien być zwolniony w pierwszej kolejności, najczęściej wskazywali chłoporobotników i… kobiety.

Ci pierwsi nie byli lubiani – jak wynikało z nieco późniejszych badań, oskarżano ich o to, że „lekceważą pracę”, „pracują na wódkę i motor”, „można ich przygiąć, bo nie pracują na utrzymanie”, „zabierają chleb miejskim”.

Problem z pracującymi kobietami był bardziej skomplikowany. Zapotrzebowanie na siłę roboczą w okresie forsownego stalinowskiego uprzemysłowienia spowodowało, że zatrudniano je również w zawodach tradycyjnie męskich. Od 1951 r. zezwolono na ich pracę pod ziemią, w nocy i w warunkach szkodliwych dla zdrowia, co zresztą pozostawało w sprzeczności z ratyfikowanymi przez Polskę konwencjami Międzynarodowej Organizacji Pracy. Z tego powodu po 1956 r. zrezygnowano z niektórych rozwiązań, ale ku niezadowoleniu kobiet. Często bowiem oznaczało to, że pracowały ciężko, a nawet ciężej niż wcześniej, ale zarabiały gorzej. Wyrażane w tym okresie opinie, że kobiety powinny się spełniać jako matki i żony, a nie pracownice, odzwierciedlały chęć wepchnięcia ich w tradycyjny układ ról społecznych. Tymczasem dla wielu praca zaczęła stanowić nie tylko źródło dochodu, ale i okazję do nawiązywania kontaktów społecznych, dawała też spełnienie zawodowe. Kobiety pracujące wzmacniały swoją pozycję w rodzinie. Z tych powodów ich odbiór październikowej odwilży nie był jednoznaczny.

 

Polski problem nr 1

Nowa ekipa rządząca musiała się odnieść do bodaj najważniejszej kwestii społecznej ówczesnej Polski, a mianowicie biedy. Jaki był jej zasięg w okresie stalinizmu, możemy tylko szacować, gdyż w latach 1952-1955 zaprzestano urzędowej statystyki budżetów rodzinnych. Z pierwszych po tej przerwie badań wynikało, że niedobory w budżetach w 1956 r. miało 50-60% rodzin pracowniczych. Rodzinne finanse łatano w różny sposób: oszczędzając na jedzeniu i ubraniu, podejmując dodatkowe prace, uprawiając ogródek działkowy, wykonując fuchy i popełniając drobne kradzieże w zakładzie pracy czy uzyskując pomoc od rodziny ze wsi. W 1955 r. jako granicę zarobków, które „muszą budzić najgłębszą troskę”, wskazywano 800 zł miesięcznie. We wrześniu 1955 r. takie i niższe dochody miało ponad 33% pełnozatrudnionych, czyli ponad 2 mln osób! Polskie rodziny pracownicze większość dochodów (ok. 50-60% w latach 1955-1956) wydawały na żywność. Dystans pod tym względem w stosunku do Zachodu był ogromny – w tym samym czasie we Francji wskaźnik ten sięgał 37%, a w Danii 28%.

Jeszcze gorszy był los rencistów i emerytów. Ich przeciętne świadczenie w latach 1950-1955 wynosiło kilkanaście procent średniej płacy i plasowało się poniżej minimum egzystencji.

Nowe kierownictwo państwa kontynuowało zapoczątkowane nieco wcześniej podwyżki wynagrodzeń. Dzięki temu w latach 1955-1960 wskaźnik przeciętnej płacy realnej w gospodarce uspołecznionej wzrósł o 22% (o 3,7% rocznie), podczas gdy w latach 1960-1970 o 19% (o 1,7% rocznie). W 1958 r. dokonano kolejnej podwyżki rent i emerytur (wcześniejsza miała miejsce w 1954 r.). Przeciętne świadczenie wzrosło do 38% średniej płacy, ale pobierającym je osobom ograniczono znacznie możliwość dodatkowego zarobkowania, ze względu na konieczność zapewnienia miejsc pracy młodym. Czy umożliwiało ono przeżycie na choćby minimalnym poziomie? Z reguły nie. Ludzie starzy musieli korzystać z pomocy rodzin (rzadziej z państwowej opieki społecznej).

 

Mieszkania: zielone światło dla spółdzielczości

Tuż po Październiku ’56 dokonano istotnych zmian w polityce mieszkaniowej. Dotychczas to państwo zajmowało się zarówno budową, jak i administrowaniem lokalami. Zgodnie z ustanowionymi jeszcze w 1945 r. regułami tzw. „publicznej gospodarki lokalami” i kontroli najmu odpowiednie władze administracyjne mogły dokwaterować do mieszkania już zaludnionego (ale „niedoludnionego”) nowych lokatorów, jeżeli jego powierzchnia w stosunku do liczby zamieszkujących w nim osób była większa niż wskaźnik ustalony dla danej miejscowości. Zasady te obejmowały mieszkania bez względu na ich formę własności. Utrzymywanie niskich czynszów w połączeniu z niewystarczającymi nakładami na remonty powodowało, że budynki szybko się dekapitalizowały.

Zmiany polityki mieszkaniowej rozpoczęły się już w grudniu 1956 r. Obradujący wówczas Zjazd Krajowy Spółdzielczości Mieszkaniowej nie tylko powołał do życia Związek Spółdzielni Mieszkaniowych, ale także podjął uchwały domagające się samorządności i samodzielności gospodarczej spółdzielni. W marcu 1957 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę nr 81 w sprawie pomocy państwa dla budownictwa ze środków własnych ludności. Zapaliło się zielone światło dla prywatnego i spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego. Dwa miesiące później zdecydowano również, że ingerencja państwa w stosunki mieszkaniowe będzie nieco mniejsza. Wyłączono spod publicznej gospodarki lokale w domach spółdzielni budownictwa mieszkaniowego, domy jednorodzinne i małe domy mieszkalne. W 1958 r. znacznie liberalniej uregulowano normy zaludnienia mieszkań. Zdecydowano, że podstawową formą zaspokajania potrzeb mieszkaniowych stanie się tak sekowana w stalinizmie spółdzielczość.

Budownictwo mieszkaniowe znacznie przyśpieszyło. O ile w latach 1950-1955 wybudowano w Polsce 402,5 tys. mieszkań (czyli ok. 67 tys. rocznie), o tyle w latach 1956-1960 już 621,9 tys. (średnio 124 tys. na rok). Mimo to z powodu przyrostu naturalnego i masowości migracji ze wsi do miast (ok. 1,8 mln osób w latach 1951-1955) niedobór lokali trochę się zwiększył. Dopiero w 1957 r. skala budownictwa zapewniła stabilizację przeciętnego zaludnienia mieszkań, a w latach następnych – stopniową poprawę sytuacji: o ile w latach 1951-1955 wskaźnik osób przypadających na jedną izbę utrzymywał się na poziomie 1,6-1,7, o tyle w latach 1960-1970 zmniejszył się z 1,5 do 1,3. Wraz z postępami budownictwa polepszał się standard. Pod koniec planu sześcioletniego spłukiwany ustęp był w mniej więcej jednej trzeciej mieszkań, w 1970 r. – w 55%. Jeżeli więc myślimy o gomułkowskim budownictwie mieszkaniowym, nie należy się odwoływać jedynie do symbolicznej ślepej kuchni. Warto pamiętać, że co najmniej równie istotne było zapoczątkowane tuż po Październiku odejście od standardów obowiązujących w stalinizmie.

 

Stosunek do władzy i państwa

Jedna z najważniejszych zmian, które wówczas się dokonały, dotyczyła relacji z państwem i jego władzami. Duża część społeczeństwa uznała, że Polskę można reformować i należy w ten proces się włączyć. Świadczą o tym nie tylko postulaty wiecowe, ale również prywatne listy do centrum władzy. I nie chodzi wyłącznie o to, że ich liczba gwałtownie wzrosła (tylko do KC PZPR w 1956 r. wpłynęło 26 tys. listów, a w 1957 r. – już 160 tys.). Zmienił się też ich charakter, dużo częściej niż w stalinizmie są to korespondencje określane jako społeczno-polityczne. Ich nadawcy piszą nie po to, aby się poskarżyć na lokalne władze i załatwić prywatne sprawy, ale po to, żeby się podzielić opiniami na temat sytuacji w kraju, wyrazić stanowisko w kwestiach ponadlokalnych, skomentować sprawy „wielkiej polityki”.

Ta potrzeba aktywności społecznej znalazła wyraz także w tworzeniu organizacji. I nie chodzi tylko o Kluby Inteligencji Katolickiej czy harcerstwo. Chęć zakładania nowych stowarzyszeń lub reaktywowania starych, zlikwidowanych w stalinizmie, była znacznie większa, niż dotychczas skłonni byliśmy przypuszczać: w latach 1957-1958 zarejestrowano ich aż 296, podczas gdy w pięcioleciu 1951-1956 – tylko 67. Ale to nie wszystko: popaździernikowa liberalizacja spowodowała spontaniczne powstawanie wielu związków, które nie dopełniały obowiązku rejestracji. Pismo MSW z połowy marca 1957 r. wymienia 143 stowarzyszenia – wszystkie powstałe w końcu 1956 r. i na początku 1957 r. Były wśród nich takie, które charakterem nawiązywały do realiów przedwojennych, np. Stowarzyszenie Pracownic Domowych pod wezwaniem „Zytki” Kielce i Dobroczynność Sztum. Odnotowano próby reaktywowania Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” czy Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego.

Ewolucja stosunku do państwa znajdowała również specjalny wyraz w traktowaniu tego, kto uosabiał Październik ‘56. Gomułkę szanowano i słuchano go. Bano się o niego. Podziwiano jego odważną postawę w trakcie spotkania z kierownictwem radzieckim w Warszawie 19 października 1956 r., a perspektywa wyjazdu Gomułki na rozmowy w Moskwie (16-18 listopada 1956 r.) sprawiała, że obawiano się o jego życie. W świadomości potocznej zakodowana była bowiem pamięć o niewyjaśnionych okolicznościach śmierci Bieruta. Obawy te nie ograniczały się do ZSRR. Jeden z działaczy ludowych, obecny na posiedzeniu Zarządu Głównego Związku Samopomocy Chłopskiej 9-10 listopada 1956 r., utrzymywał, że przed wyjazdem do stolicy był instruowany przez chłopów: „Kolego prezesie, jak wy pojedziecie do Warszawy, to powiedzcie takim ludziom, gdybyście się nie widzieli z sekretarzem Gomułką, to żeby mu powiedzieli, aby nie jechał ani do Ameryki, ani do Moskwy, bo my się boimy o jego życie”. Na tym samym posiedzeniu działaczka ZSCh z Podlasia twierdziła, że tamtejsi chłopi „to mało, że z radością, z entuzjazmem, ale już trudno mi nazwać, z jakim uczuciem przyjęli te zmiany październikowe. Mówią na zebraniach, że tow. Gomułka to nie jest zwykły człowiek, to jest jakiś bohater narodowy, który nareszcie odważył się przełamać to wszystko, cośmy dotychczas przeżywali”. A Ruta Czaplińska – więzień polityczny okresu stalinowskiego, zwolniona w kwietniu 1956 r., wspominała, „jak kobiety znosiły Gomułce prowiant na drogę do Moskwy, żeby nie jadł nic innego, bo go tam strują. Jak ludzie kładli się na torach, żeby udaremnić jego wyjazd, bo nie wróci”.

W Październiku ’56 Gomułka stał się depozytariuszem w różny sposób manifestowanych postulatów związanych z państwową suwerennością i tożsamością czy dotyczących poprawy materialnej i demokratyzacji sposobu sprawowania władzy. W potocznym myśleniu postulaty suwerenności mieszały się wówczas z wizjami „socjalizmu z ludzką twarzą”, najlepiej w wersji zbliżonej do jugosłowiańskiej. Co się z tymi masowymi wyobrażeniami stało – to już temat na inną opowieść.

Jeszcze o Październiku’56

KLUB

Trzynaście tekstów składających się na tę książkę, to pokłosie konferencji „Przełom Października ‘56” zorganizowanej w 60 rocznicę wydarzeń, które położyły kres stalinizmowi w Polsce. Redaktor tomu, Paweł Dybicz wprowadza we wstępie w problematykę tomu zwracając w podsumowaniu uwagę na fakt, że wydarzenia października 1956 przyniosły „nieogłoszoną co prawda, zmianę ustroju, systemu rządzenia. Po nim ideologia traciła na znaczeniu, jej miejsce zastępował pragmatyzm rządzących. Październik ‘56 przerodził się w niepisaną umowę społeczeństwa z władzą, która odrzuciła stalinowską politykę zmierzająca do „wychowania nowego obywatela” i przyjęła zasadę niewtrącania się w życie prywatne obywateli. I tej swoistej umowy trzymała się do końca 1989 roku”.

Lekturę całości bardzo ułatwia kapitalny tekst profesora Andrzeja Werblana „Październik ‘56. Geopolityczne tło”, który z imponująca klarownością przedstawił najważniejsze kwestie wiążące się z tymi wydarzeniami. Do nich należał zdaniem autora aspekt geopolityczny, mający większy ciężar gatunkowy niż wymiar wewnętrzny.
W ocenie Werblana owe geopolityczne tło, którego przemiany otworzyły drogę wydarzeniom październikowym przeważało swoim znaczeniem nad czynnikami wewnątrzkrajowymi. Przemiany geopolitycznego tła zaczęły się według autora już w 1952 roku, kiedy pojawiły się pierwsze symptomy końca zimnej wojny. Należała do nich m.in. równowaga osiągnięta w sferze zbrojeń między USA a ZSRR.
Coraz ważniejszy stawał się także czynnik chiński, który również wpłynął na przebieg zdarzeń w Polsce, powstrzymując radzieckie zakusy do interwencji zbrojnej nad Wisłą. Nie zmienia to faktu, że w Polsce owej zbrojnej interwencji się obawiano, o czym traktuje w swoim tekście Łukasz Jastrząb.
Procesem zmiany charakteru zależności Polski od ZSRR, od „tajnego referatu Chruszczowa” do osiągnięcia autonomii zajął się w swoim tekście Andrzej Skrzypek.
Zagadnienie stosunku Stanów Zjednoczonych do polskiego Października podjął Longin Pastusiak, a Andrzej Friszke napisał o nowym modelu relacji między władzami PRL a Kościołem katolickim. Jerzy J. Wiatr podjął temat zmiany sytuacji nauki polskiej po Październiku. Temat „polityki płci” w okresie Odwilży pod hasłem „Traktorzystka to nie kobieta” zarysowała Agnieszka Mrozik w jedynym w zbiorze tekście poświęconym przemianom kulturowym w sferze płci i pozycji kobiety, ilustrując to obszernie przykładami tej problematyki podejmowanej przez szereg utworów literackich i filmowych. Mrozik zwróciła uwagę na antyfeministyczny i seksistowski, a także, co znamienne, istniejący ponad podziałami ideowo-politycznymi dyskurs charakterystyczny nie tylko dla okresu stalinizmu, mimo popularnego w tamtym okresie modelu dowartościowania kobiety pracującej na równi z mężczyzną (n.p. figura „traktorzystki”).
Ilustruje to figura „ciotki rewolucji”, „sadystycznej stalinistki, która przetrwała zmianę ustroju i dzisiaj przeżywa swój renesans: jako antywzorzec polskiej kobiecości będący użytecznym narzędziem dyscyplinowania kobiet, przestrzegania ich przed błędnie pojętą emancypacją”.
Stalinizm był jak widać w tym wymiarze naznaczony sprzecznością. Nie zmienia to faktu, o czym napisała Agnieszka Mrozik, że jeszcze przed Październikiem, bo w kwietniu 1956 roku Sejm PRL uchwalił liberalną ustawę dotyczącą aborcji, stwarzając wielu kobietom szansę na wymknięcie się odwiecznemu „piekłu kobiet”. „Jeśli miałabym pokusić się o podsumowanie znaczenia Odwilży dla życia kobiet w Polsce, a szerzej – dla funkcjonowania polskiego społeczeństwa, to zwróciłabym uwagę na fakt, że zainicjowała ona wyraźny odwrót od koncepcji egalitaryzmu płciowego jako istotnego elementu powojennej, socjalistycznej modernizacji” oraz na „zapoczątkowanie w okresie Odwilży procesu retradycjonalizacji płci, przygotowując grunt pod (…) reakcyjne poczynania „Solidarności”, czego domknięciem okazał się wprowadzony w 1993 roku zakaz aborcji i wycofanie się z postępowej ustawy z 1956 roku, a także postępująca eskalacja ograniczania praw kobiet z czym mamy do czynienia do dziś.
Paweł Dybicz opisał „agonię ZMP”, Związku Młodzieży Polskiej, najważniejszej i odgrywającej znaczącą rolę w latach 1949-1956 organizacji młodzieżowej, a także zarysował sytuację ruchu młodzieżowego w latach 1956-1957. Krzysztof Wasilewski ukazał sytuację prasy w okresie stalinowskim i rolę, jaką w przełomie październikowym odegrały dwa pisma – „Po prostu” i „Sztandar Młodych”.
W tekście „Więcej wolności we własnym domu” Dariusz Jarosz odniósł się do społecznej aktywności w okresie Października i w krótkim okresie po jego zakończeniu (m.in. spółdzielczość czy rady robotnicze). Piotr Zaborny ukazał powrót do władzy Władysława Gomułki i następstwa tego faktu. Włodzimierz Janowski zajął się Związkiem Młodzieży Socjalistycznej, następcą ZMP, sytuującym się „między negacją systemu a rzecznictwem interesów młodzieży”.
Bardzo interesujący jest tekst Edwarda Korolczuka, który zajął się językiem, frazeologią, narracją okresu Października. Zbiór uzupełniają listy czytelników do tygodnika „Przegląd” poświęcone Październikowi, a także sporządzony przez Jana Dzierżyńskiego zapis rozmów delegacji Prezydium KC KPZR i członków Biura Politycznego KC PZPR 19 października 1956 roku („Sprzeciw Gomułki wobec dyktatu Kremla”).
Poświęcona Październikowi 1956 literatura przedmiotu jest bogata, ale to kolejne spojrzenie na ten okres pokazało go w nowym ujęciu, w nowej perspektywie, w nowym świetle. Bardzo cenna i dająca do myślenia lektura.

“Trybuna” nr 257-258/2020, 28.12.2020 r.

10% RABATU
Bądź zawsze dobrze poinformowany o nowych produktach oraz specjalnych promocjach tylko dla odbiorców Newslettera.

Zapisz się na nasz newsletter i odbierz powitalny prezent: -10% rabatu na pierwsze zamówienie książkowe.
Kod zniżkowy ważny będzie przez 7 dni.
Otrzymasz go tylko wtedy, gdy zapiszesz się przez ten formularz!
    ZAPISZ SIĘ
    Wyrażam zgodę na wykorzystywanie przez Fundację Oratio Recta powyższych danych do wysyłki newsletterów zawierających informacje o nowych numerach czasopisma, książkach wydanych przez fundację oraz o innych prowadzonych przez nas działaniach.
    ×

    Podgląd e-maila :

    Jeśli nadal zastawiasz się co mi kupić na prezent, nie musisz już szukać!

    KUP TERAZ

    Ustawienia wiadomości